Trwają wakacje, więc częściej niż zwykle odwiedzamy inne miejscowości, ale również w swoim mieście spacerujemy, jeździmy na rowerze czy biegamy po leśnych ścieżkach. Nieraz przed naszymi oczami pojawiają się tzw. „dzikie wysypiska”, które szpecą nasze otoczenie. Ponadto mogą być idealnym miejscem życia dla robactwa zagrażającemu ludzkiemu zdrowiu.

Początkiem lipca br. minęły trzy lata od wejścia w życie znowelizowanych przepisów ustawy o gospodarce odpadami, która zachęciła mieszkańców do segregacji i zwrócenia większej uwagi na powstawanie śmieci w gospodarstwie domowym. Niestety to nie zredukowało przyzwyczajenia ludzi do podrzucania śmieci do lasów, a nawet na obrzeża osiedli czy sołectw. Takim zachowaniem niekoniecznie nauczymy młode pokolenie postaw proekologicznych, jeśli sami jesteśmy świadkami zaśmiecania naszego otoczenia.

Jak walczyć zatem z plagą „dzikich wysypisk”, które pojawiają się sukcesywnie na naszych osiedlach? Przecież koszty likwidacji tych wysypisk są ogromne, a i obraz naszego społeczeństwa przy tym bywa zaćmiony… Po pierwsze – edukacja społeczna. W szkołach, przedszkolach, bo tam rośnie nowe pokolenie, które być może wdroży dobre wzorce w przyszłości. Kampanie informacyjne – poprzez ulotki i plakaty można trafiać bezpośrednio do mieszkańców, aby uświadamiać ich o negatywnym aspekcie podrzucania śmieci do lasu. Po drugie – potwierdzone przypadki tworzenia „dzikich wysypisk” muszą być karane nie tylko grzywną, ale też obowiązkiem wykonywania prac na rzecz społeczności. Może to spowoduje, że sprawcy dwa razy się zastanowią, czy warto wieźć śmieci na obrzeże osiedle, w pobliskie trawy i lasy niż wywieźć do kontenera czy do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), gdzie za darmo – w ramach złożonej deklaracji do odbioru odpadów – można oddać odpady różnego typu, nawet gruz.

Kilka razy w roku sprzątamy na Osiedlu i likwidujemy „dzikie wysypiska”. Przykładowo na Osiedlu Piaski w Trzebini najwięcej śmieci znajdujemy wzdłuż ścieżki prowadzącej do torów kolejowych. Tych śmieci nikt nie dostarcza samolotem z innego miasta, zawożą je nasi mieszkańcy, może użytkownicy ogrodów działkowych. Może w końcu zrozumiemy, że podrzucanie śmieci nie jest konieczne, może ustawodawcy określą szczegółowe zasady i ujmą w przepisach większość rodzajów odpadów, by mieszkańcy wiedzieli, że wystarczy je wystawić przed dom lub zawieźć do PSZOk-u niż do pobliskiego lasu…

Na piątkowej Sesji Rady Miasta w Trzebini radni przeznaczą kolejną kwotę: 10 600 zł na koszty likwidacji dzikich wysypisk śmieci.