Przechodząc ulicami swoich miast, często możemy zauważyć budynki opatrzone różnymi hasłami bądź malowidłami, nie zawsze estetycznymi i kulturalnymi.

Często powstają one w wyniku nadmiaru wolnego czasu, braku pomysłu na twórcze wykorzystanie swojego potencjału lub po prostu jest to efekt aspiracji młodych ludzi do zdobycia czyjejś akceptacji lub popularności w grupie. Cierpią na tym adresaci tych często chuligańskich wybryków, jakimi jest niszczenie mienia poprzez nielegalne graffiti lub napisy. Koszty takiej pseudo-twórczości ponoszą właściciele domów prywatnych, całe wspólnoty mieszkaniowe, a w przypadku budynków użyteczności publicznej – podatnicy, z pieniędzy których obiekt zostanie ponownie odmalowany.

Myślę, że form przeciwdziałania zjawiskom dewastacji jest kilka. Niebywale ważna jest wyniesiona z domu kultura zachowania i znajomość norm, które nie pozwoliłyby na akty niszczycielskie. Edukacja, którą powinien zagwarantować dom rodzinny we współpracy ze szkołą, wskazałaby na skutki takich szkodliwych działań. Innym rozwiązaniem, które sprawiłoby ograniczenie dewastacji, jest profilaktyka z prewencją. Tym podobne działania z jednej strony powinny zapobiegać takim wybrykom, a z drugiej – wskazywać na negatywne aspekty w zakresie odpowiedzialności karnej i pieniężnej włącznie. Innym spojrzeniem może być poszukiwanie przyczyn takich zjawisk, przejawiające się np. w braku zróżnicowanej formy spędzania wolnego czasu przez ludzi młodych.

Nie zawsze walka z pseudograficiarzami musi opierać się na współpracy z policją. Przykładem ciekawej inicjatywy mogą być działania krakowskiego stowarzyszenia „Pogromcy Bazgrołów”, którzy w zorganizowanych grupach poszukują oszpeconych elewacji budynków i przywracają im pierwotny blask, zamalowując zniszczone fragmenty. Podejmują się współpracy z parafiami i wypowiadają walkę z dewastacją publicznego mienia.

Przestrzeń publiczna, w której żyjemy, jest również wizytówką nas samych. O ile nie mamy wpływu na prywatne budynki, to o tyle mocno dążmy do tego, by budynki użyteczności publicznej (szkoły, domy kultury, urzędy, parkingi) były wolne od zniszczeń. Pomocą ku temu powinien być zdrowy rozsądek, wartości wyniesione z domu, a także monitoring miejski, który by pewnie od niejednej głupoty powstrzymał.

Wojciech Hajduk
Radny Rady Miasta Trzebinia