Nie tak dawno obchodziliśmy 25-lecie odrodzonego samorządu, ale brak dekomunizacji w wielu dziedzinach naszego życia niestety pokutuje do dziś. Podobnie niestety jest w naszym mieście, gdzie relikty haniebnej przeszłości pozostają, np. w nazwach ulic. Ta rocznica przypomniała, że przeszłością trzeba się szczycić, ale nie można jej się wypierać. Być może właśnie z tego drugiego powodu nie dążymy z determinacją do zmian nazw ulic w mieście!

 

Zwróciłem się z prośbą do Pana Burmistrza, jak i Wysokiej Rady o dokonanie przeglądu przestrzeni publicznej w naszym mieście pod kątem obecności w niej symboli i nazw związanych z totalitaryzmem i być może podjęcia działań w kierunku zmian nazw ulic w mieście, m.in. ul. 22 Lipca, Nowotki, Zawadzkiego.

 

Proces „dekomunizacji” należy analizować dwutorowo: pod kątem historycznym jako koniecznym procesie powrotu do prawdy i zaprzestania honorowania niektórych postaci w postaci nazwy ulic, ale również pod kątem finansowym – zmiana nazwy generuje szereg kosztów dla mieszkańców, m.in. dowód rejestracyjny pojazdu, prawo jazdy, zmiany wpisów w KRS czy Księdze Wieczystej.

Pojawia się pytanie, czy mieszkańcy, którzy mieszkają przy komunistycznych ulicach, chcą zmiany?

Warto wspomnieć, że np. w 2013 r. Rada Osiedla „Siersza” zaopiniowała negatywnie chęć zmiany nazwy ulicy 1 Maja w Trzebini. Czy przyzwyczailiśmy się już i nie chcemy dekomunizacji!?